Ziąb za oknem taki, że człowiekowi tylko ciepłe w głowie, i sięga myślą do wspomnień dni ciepłych, cieplejszych i – najcieplejszych.
Białe klify kojarzą się z Dover, które z kolei z ciepłem się nie kojarzy. W Dover nigdy nie byłem ani po tamtej stronie Kanału, klify nad Kanałem widziałem jedynie po normandzkiej stronie. Urokliwe były, acz też musiałbym skłamać mówiąc że było wtedy ciepło.
Co innego inne klify. Gorący środziemnomorski lipiec, płyniemy promem z Santa Teresa di Gallura, zaczynają majaczyć na horyzoncie, rosną coraz potężniejsze. Patrzymy prawie urzeczeni, a prom tymczasem wcina się w zatoczkę, i otwieramy szeroko usta na widok białych wzgórz nakrytych zielonymi czuprynami.
Bonifacio. Łazimy potem w upale i chłoniemy widoki, z góry i z dołu.
Szkoda że tak szybko trzeba wracać, rozkład promów jest nieubłagany. Na szczęście z promu jeszcze można patrzeć.