Może widzieliście, może nie. W każdym razie nie chce mi wyjść z głowy ostatni odcinek Milionerów, a ściślej – jedno z pytań (w przeszłości nieraz pisałem notki poświęcone tylko jednemu pytaniu, więc to żadne novum).
Było to pytanie o niezbyt wielkie pieniądze, jakieś 5 czy 10 tysięcy, więc wydawałoby się proste (choć doświadczenie uczy, że na prostym wyłożyć się łatwo). Grała pani, z zawodu zdaje się nauczycielka małych dzieci, nie rejestrowałem wszystkich szczegółów bardzo dokładnie. Pytanie brzmiało:
LEW ZABITY PRZEZ RAMONA MERCADERA TO:
A/ Simba
B/ Tołstoj
C/ Trocki
D/ Mufasa
Zapewne autor pytania traktował je jako bardzo dobrą zabawę, mnie również ono mocno rozbawiło (nawet sobie z niego na Twitterze żartowałem), uczestniczkę zaś skonfundowało. Na tyle, że postanowiła wziąć pół na pół (zostali Simba i Trocki)…
Oczywiście, stoimy tu przed pułapką klasizującego podejścia „elo, człowieku, jak można historii nie znać”. Mnie jednak zaintrygowało, że grającej taki obcy wydał się filmowy megahit, jakim był „Król Lew”: film z czasów, kiedy kina były powszechniejsze, a bilety tańsze; film, który wielokrotnie gościł w telewizjach; film, którego bohaterowie – wydawałoby się – tak mocno wryli się w zbiorową świadomość (choć, przyznajmy, bardziej dzieciom sprzed ćwierćwiecza niż obecnym).
Pani postanowiła uśmiercić Simbę. A może to ja nie nadążyłem za sequelami?