Jak ten czas leci… Od czasu afery Rywina minęło tyle czasu, że mogłaby już być w gimnazjum, mało kto pamięta już dziś gwiazdy komisji śledczej (poza ministrem „pan jest zerem” Ziobro, oczywiście). Zapewne tłucze się ludziom po głowach fraza „lub czasopisma”, wykreślona w dziwnych okolicznościach z projektu ustawy – ale kto, co, jak i kiedy, to już bez Gugla i Wikipedii niekoniecznie.
Wzdycham tak nad przemijaniem, bo i ta notka mocno jest przemijaniem dotknięta. O temacie przypomniała mi mimowolnie Berberys (czemuś, kobieto, zarzuciła blogowanie), i kiedy sobie pogrzebałem w pamięci (dysku), to uświadomiłem sobie, że temat leży od ponad czterech lat (można nawet powiedzieć, że mi przeszło). Fakt, że analiza tematu nie była sympatyczna, nie zachęcał do powracania.
A rzecz była sobie taka: z pięć lat temu minister zdrowia zmienił rozporządzenie o badaniach kierowców (każdy kto ma prawo jazdy, jakieś takie badania przechodził, możliwe że na podstawie tego rozporządzenia). W efekcie tej zmiany rozpleniła się interpretacja, w myśl której każdy pracownik, który dostaje delegację na podróż służbową, podczas której prowadzi samochód, powinien uprzednio (przed tą podróżą) przejść w ramach badań profilaktycznych dodatkowe badanie okulistyczne jak dla kierowców zawodowych (widzenie zmierzchowe, zjawisko olśnienia). Zostałem poproszony o przeanalizowanie tematu, i po długich godzinach spędzonych nad kilkoma ustawami, kilkoma rozporządzeniami i paroma dyrektywami unijnymi wyprodukowałem opinię (w którą szczerze wierzyłem, nie ukrywam), że wiadomości o konieczności takich badań są cokolwiek przesadzone, bo całość regulacji była podłej jakości, bez sensownego uzasadnienia i dalece wykraczająca poza dyrektywy unijne, które rzekomo miała wdrażać (te wymagały badań dla osób które na co dzień stale prowadziły samochody przy wykonywaniu pracy zawodowej, a nie okazjonalnie)…
Nie śledziłem, jakie były dalsze losy zagadnienia (nawet nie sprawdzałem przed napisaniem tej notki jak dokładnie dziś wyglądają te same przepisy). Pamiętam jednak swoje głębokie zdziwienie dlaczego te przepisy zostały tak właśnie napisane (i tak były interpretowane) – i choć nie jestem zbytnim zwolennikiem zbytnim zwolennikiem teorii spiskowych, to nie mogłem się oprzeć przekonaniu, że jedynym racjonalnym wyjaśnieniem jest popełnienie tych przepisów w interesie okulistów. Ale może to przypadek, oczywiście…