Cztery razy grał na Igrzyskach Olimpijskich. Cztery razy grał na Mistrzostwach Świata. Cztery razy grał na Mistrzostwach Europy (te wszystkie liczby mogłyby być wyższe przy odrobinie szczęścia, wszak gra w reprezentacji od osiemnastu lat). Wybierany najlepszym rozgrywających tych największych turniejów, nawet kiedy reprezentacja obywała się smakiem (wobec mnogości rozgrywek siatkarskich już pominę te pozostałe, które nie mają nazw właściwych czempionatom).
W tym roku nie gra już roli pierwszoplanowej, chyba te 37 lat na karku daje znać o sobie – zwłaszcza w późniejszych setach zdarzały mu się wystawy kompletnie chybione co do tempa, kierunku czy wysokości; zagrywką też już nie straszy, choć zawsze grał wyłącznie flotem. Dziś wchodził tylko chyba raz na podwójną zmianę, nie wydaje mi się, żeby miał szczęście zdobyć punkt, w ostatnich meczach grę ciągnie wyłącznie o trzynaście lat młodszy Fabian Drzyzga.
Nic jednak nie odbierze dziś Pawłowi Zagumnemu miana najbardziej utytułowanego polskiego siatkarza XXI wieku (wszech czasów raczej nie, bo jednak mistrzowie z lata 70-tych mają na koncie mistrzostwo świata i olimpijskie oraz pakiety medali mistrzostw Europy). Złoty medal mistrzostw Europy, dwa medale mistrzostw świata (o kolorach dziś nic nie mówię, na to pora przyjdzie jutro).
Dziękujemy i prosimy o więcej.