Idę sobie wolniutko przez miasteczko, bo na wywiadówkę przyjechałem z ciut za dużym zapasem. Mijam plac zabaw, dzieci przed- i wczesnoszkolnych na nim już nie widać, widzę natomiast, że na placu porusza się dwoje młodych nastoletnich, podskakuje, w powietrzu porusza się jakiś przedmiot skrzypiący przy kontakcie z innym ciałem stałym.
Zaintrygowany zmieniam trasę tak aby móc przyjrzeć się bliżej. Spoglądam przez płot czując się prawie jak jakiś voyeur – i tak, pierwotne wrażenie mnie nie zmyliło, rzucali do siebie opróżnioną (być może prawie) plastikową półlitrową butelką po mineralnej lub innym napoju.
Liczyli punkty.