Czarny konik

Przed mundialem dość szeroko nazywano reprezentację Belgii „czarnym koniem turnieju” (co jest oczywistym absurdem, bo „czarnym koniem” może zostać tylko ten, po kim nikt się tego nie spodziewa, znakomicie określenie to pasuje w tym roku do Kostaryki). No i Belgowie snują się na razie po boiskach w swoich czerwonych kostiumach, na dumne miano „Czerwonych Diabłów” zasługując tylko w końcówkach meczów (choć warunki w Brazylii wcale nie piekielne, bo tam teraz w zasadzie pora zimowa).

Czarnego konia znajdziemy też w słynnym logo Ferrari, które teoretycznie produkuje samochody w różnych kolorach, ale kanoniczną ich barwą jest czerwień. Czerwone w każdym razie na pewno są bolidy F1 ze stajni Ferrari, w tym sezonie znów dość dychawiczne, z trudem broniące dla Czarnego Konia trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej, w ośmiu wyścigach zaledwie raz umieszczając swojego kierowcę na podium. 

Mam dziwne wrażenie, że Belgia w swojej karierze czarnego konia nie skończy lepiej niż Ferrari, czyli z wysiłkiem doczłapie się do punktowanego miejsca, może w ósemce.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s