Murzyn jest piękny, czyli o rasistowskim asfalcie

Znów przy sobocie sięgam po gazetę (stąd nie będzie linka, bo na Wyborczej w części płatnej). Znajduję tekst „Uwiera mnie Murzynek Bambo”, rozmowę z doktorantką filologii polskiej „badającą rasizm w języku polskim”. Oczywiście – zgodnie z tytułem pojawiają się nawiązania do nieśmiertelnego wiersza Tuwima, ale też mamy Sienkiewicza, dziecięce rymowanki, piosenki, analizę potocznych sformułowań…

Czytam to i jednak oczy przecieram. Nie, nie dlatego, żeby odkryto przede mną mroczne tajniki polszczyzny, raczej zadziwia mnie klucz interpretacyjny. Badaczka stosuje de facto domniemanie rasizmu, zupełnie pomijając aspekt pozarasowy – taki jak chociażby szczególny kontrast, odmienność afrykańskich realiów w stosunku do wszystkiego tego, co znamy. Autorkę razi np. kiedy w przedszkolnej rymowance „Murzynek gada filimiliha, ha, ha”, albo ćwiczenie dykcyjne „mówił Murzyn do Murzyna: Kwa-Gwa, Kwe-Gwe, Kwi-Gwi, Kwo”. Kiedy mówimy o niezrozumiale brzmiącej mowie, odnosimy się do suahili – lub chińszczyzny (czyżby był to przejaw rasizmu względem Chińczyków), oczywiście moglibyśmy szukać bliżej równie niezrozumiałych fińskiego czy węgierskiego, ale ich odmienność jest mniej oczywista (bo nie są z tak odległej krainy). Porównajmy zresztą poniższe frazy:
Baba yetu uliye mbinguni
Mi atyánk aki a mennyekben
Bapa kami yang seni di syurga
Ang aming ama na sining sa langit*
Wydają się jakże obce, jakże dziwne dla naszego oka i ucha. Czy ktoś próbujący oddać inność ma więc próbować używać dźwięków mniej dziwnych tylko dlatego, żeby nie wyjść na rasistę, zwłaszcza w tekstach pisanych w konwencji prostoty lub kiedy odmienność jest uzasadnieniem sytuacyjnym dla wprowadzenia dziwnych dźwięków?

Albo przywołany w tytule „asfalt”. Tak, znam takie określenie w kontekście czarnej rasy, od wielu już lat, ale przyznam szczerze: kiedy po raz pierwszy je usłyszałem, kompletnie nie rozumiałem, co mój rozmówca ma na myśli – bo zupełnie mi się z ludźmi nie kojarzyło. O mówieniu na Murzynów „razowiec”, „opona” czy „winyl” dowiedziałem się dopiero z tego tekstu, cóż, jak ktoś się chce wysilić na oryginalność, to każdego słowa można użyć w sposób nieprzyjemny. Użyty przez dziennikarkę przykład „ciemno jak u Murzyna w dupie” występuje również w formach „ciemno jak w dupie” czy „ciemno jak u Murzyna w dupie po czarnej kawie”, a więc pojawienie się w nim Murzyna nie ma charakteru poniżającego, tylko jest naturalnym skojarzeniem z ciemnością.

No i nieśmiertelne słowo „Murzyn”. Badaczka tłumaczy jego negatywny odbiór (w jej uszach) skojarzeniami z „murzynem”, czyli wyrobnikiem, wyzyskiwanym (nie pada, o dziwo, słowo „niewolnikiem”, choć to oczywista geneza tego akurat znaczenia); pojawia się też argument , że w staropolszczyźnie „murzyć” oznaczało „brudzić”, „czernić”. Badaczka wolałaby słowo „ciemnoskóry”, które jednak ma zupełnie inny zakres znaczeniowy. Ciemnoskórym można nazwać zarówno mieszkańca „Czarnej Afryki”, jak i sporą część jej mieszkańców pochodzenia berberyjsko-arabskiego, jak również mieszkańców Indii, wyspiarzy z Oceanu Spokojnego, Aborygenów i dużą część Indian (oraz potomków Indian) – a nawet i sporo „rdzennych” Europejczyków z Południa, warunki klimatyczne robią swoje. „Murzyn” jest dla mnie opisowy, a nawet – nie ukrywam – ma w sobie pewną dumę w swoim brzmieniu, może dlatego że równie dumnie brzmi dla mnie „Maur” mający być historycznym źródłosłowem.

Rasizm nie tkwi w języku jako takim, rasizm tkwi w głowach. Oczywiście, „czarnuch” nie ma innych konotacji niż obraźliwe, ale to jak kto używa słowa „asfalt”, „Murzyn”, „węgiel”, zależy wyłącznie od niego. Interesującym może być fakt, że badaczka jest córką Nigeryjczyka i Polki, pewien czas mieszkała w Nigerii, chodziła tam do szkoły i… bardzo jej się to nie podobało, „nie chciała żeby jej dotykały czarne ręce”. Z takim bagażem trudno jest czytać Tuwima jak opowieść oswajającą z odmiennością, kiedy widzi się tylko Rydzykowe grepsy o niemyciu (pamiętajmy, że w Afryce występuje dokładnie odwrotne niż u nas postrzeganie czerni i bieli, biel jest kolorem złego, a czerń – dobrego).

Przypomina mi się – to już właściwie anegdotycznie – bohater „Króla Szczurów” Clavella, żyjący w kompleksie usłyszanej za młodu frazy, że „biała biedota śmierdzi jeszcze gorzej niż czarna”. Każda dyskryminacja zaczyna się w głowie.

*te frazy to tłumaczenia przy po mocy Google Translate słów „ojcze nasz któryś jest w niebie” na filipiński, malajski, suahili i węgierski (kolejność alfabetyczna, nie tłumaczeń)

PS Nieoczekiwaną puentę do notki dopisał prof. Antoni Sułek, który w następny weekend skontrował omawiany tekst w Wyborczej, analizując tekst „Murzynka Bambo” i kończąc analizę pytaniem „Czy można ułożyć być bardziej antyrasistowski wierszyk?” [27.10.2013]

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s