Kilka tygodni temu media doniosły, że żona białoruskiego opozycjonisty skierowała apel do światowych przywódców, żeby uratowali jej męża i doprowadzili do jego zwolnienia z więzienia (jako więźnia politycznego).
I nie było sposobu, żeby mi się to nie skojarzyło z podobnymi takimi zdarzeniami z przeszłości, a w tym z kubańskim dysydentem Armando Valladaresem, którego uwolnienie z kubańskiego więzienia po 22 latach stało się inspiracją do jakże wspaniałej, jakże przejmującej piosenki Jacka Kaczmarskiego.
Nie proszę łaski – proszę o pogardę,
Jeden wzgardliwy ruch wszechwładnej ręki.
Niech pan napisze: A poszli do diabła!
Ile w tych – fikcyjnych, przez Kaczmarskiego wymyślonych – słowach jest godności w największym poniżeniu. Ścigają człowieka, nie pozwolą łatwo zapomnieć.