Jakoś zima nie mobilizuje do pisania, aż się niemiło robi. Za to – jak się odrobinę pozytywnego nastawienia – dużo lepiej się na świat patrzy, dostrzega i rejestruje.
Przejeżdżałem popołudniem przez Mikołów i odwiedzałem sklep nieopodal Rynku. Zerknąłem na Rynek, i wyciągnąłem telefon.
Hordy góralskich kolędników na gościnnych występach szczęśliwie udało się obiektywem uniknąć.