Zobaczyłem taką ofertę niedawno w markecie: cztery filmy w cenie jednego! (a może pisało „3 filmy gratis!”, sam już nie pamiętam). Zainteresowało mnie na tyle, żeby zobaczyć na czym oferta/interes/szwindel:) polega. Przez ułamek sekundy przeleciało mi bowiem nawet przez myśl, że do jakiejś w miarę nowej produkcji dodano np. trzy wcześniejsze części (Rambo 17, 16 i 15), co dawałoby ofercie jakąś atrakcyjność. Naiwniak:)
Na opakowaniu zbiorczym w ogóle nie było informacji co poza Hitem znajduje się w środku, za to była wiele mówiąca informacja w stylu „dobór filmów może ulec zmianie”. Z jednego boku było w sumie można odczytać tytuły na grzbietach, i żaden z nich nie budził ani odrobiny zaufania. Oczywiście, być może któreś z nich okazałyby się być zaskakująco interesującymi kopciuszkami, ale nie zaryzykowałbym włączenia dla nich telewizora czy zajumania ich po torrentach. Ot, takie sprzątanie magazynów.
Zastanawiam się więc tylko – czy ludziom naprawdę zrobi taką różnicę, że zamiast jednego filmu, którego pewnie nie potrzebują, kupią cztery, z którymi dopiero nie będą mieli co zrobić? No, ale jednak TRZY ZA DARMO.