Tym razem zerknąłem na rozgrywane na Igrzyskach Paraolimpijskich zawody w slalomie gigancie, niewidzących i niedowidzących (visually impaired). Podobnie jak w biathlonie, jechali za przewodnikiem. W pewnej chwili zaczęła się psuć pogoda, padał deszcz ze śniegiem, robiła się mgła – widoczność była coraz bardziej ograniczona, jeden z zawodników nawet zrzucił gogle. Tak sobie pomyślałem, że im być może ta zła widoczność przeszkadza mniej, niż dobrze widzącym.
Jechało co najmniej dwu całkiem niewidzących (tylu dostrzegłem). Obaj wpadli na tyczki. Szkoda.
Patrząc na tempo jazdy tych niedowidzących, zastanawiałem się, czy – z moimi mizernymi umiejętnościami i całkowitym brakiem treningu – byłbym w stanie zjechać tak szybko jak oni? (nawet jeżeli różnice czasowe między najlepszymi a najgorszymi wynosiły w jednym przejeździe ze 3 minuty)